niedziela, 30 grudnia 2012

Na ostatnią chwilę...

Święta, święta i po świętach - klasyczny tekst publikowany milion razy co roku o tej porze. Co zrobić jeśli nie tylko Święta minęły za szybko, ale też czas, w którym miałyście przygotować do najważniejszej nocy w roku siebie i jeszcze coś do jedzenia?
Mam dla Was najszybsze babeczki jakie udało mi się stworzyć. Połączenie dość klasyczne, waniliowe ciasto z dodatkiem cynamonu i śmietankowy budyń. 

Składniki:
CIASTO:
125g mąki,
125g bardzo miękkiego masła,
125g cukru, może być brązowy,
łyżeczka proszku do pieczenia,
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego,
2 jajka,
kilka łyżek mleka,
1,5 łyżeczki cynamonu,

KREM:
Na ilość ciasta jak powyżej opakowanie budyniu śmietankowego,
Pół kostki masła.

Miksujemy ze sobą na gładką masę wszystkie składniki oprócz mleka. Dolewamy mleko i miksujemy jeszcze raz. Do papilotek nakładamy po dwie łyżki ciasta. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego na 200 stopni na 25min.
Babeczki będą stygnąć, a my zabieramy się za krem.
Gotujemy budyń dokładnie tak, jak na opakowaniu.
Po wystygnięciu miksujemy z połową kostki masła, aby zapobiec ,,skorupce''.
Nakładamy na ostygnięte już ciasto. Łatwizna?




*Ja udekorowałam babeczki perłowymi pisakami Dr. Oetker`a. ;)

XOXO


niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych, biało-niebieskich Świąt.

Mam dla Was zdjęcia mojej wymarzonej choinki i zapakowanych prezentów dokładnie tak jak chciałam...








...przeżyłam coroczny świąteczny kryzys, który zwykle powodują popsute lampki choinkowe czy zakalce. Mogę Wam z czystym sumieniem powiedzieć... że człowiek się uczy na błędach, a na pewno ja się w tym roku nauczyłam, że chociażby spakowanie prezentów w białą krepę to nie lada wyzwanie. 
Ogłaszam wszem i wobec, niech mnie ręka boska broni od wydziwiania w przyszłym roku! 
Za rok będzie pstrokato i spontanicznie...


...no, chyba, że do tego czasu znowu sobie coś ubzduram. ;)
XOXO

piątek, 7 grudnia 2012

Pierwsze dekoracje...


Na ten rok wymarzyły mi się biało - granatowe dekoracje... 
















Wieniec w swojej pierwotnej postaci to tylko wiklinowe serce. 
Także, kiedy za rok ubzduram sobie dekoracje w innym kolorze - nie będzie problemu.


No co? Chyba zasłużyłam na tę gorącą czekoladę... 
XOXO


wtorek, 4 grudnia 2012

Ginger cakes

W mojej rodzinie obowiązuje zasada, że ciasto na pierniki powinno się robić do końca listopada... Chodzi o to, żeby można było je jeść cały adwent, wieczorami, przed tv kiedy ledwo nas widać zza stosu mandarynek. Mam tylko dziwne przeczucie, że pomimo ich hurtowej ilości do 24-tego i tak wszyscy zapomną, że ktoś je w ogóle upiekł... Nie będę ukrywać, wyszły całkiem smaczne. ;)
[Przyznam się też, że w przygotowaniu ciasta pomógł mi nikt inny jak mistrzyni w tej dziedzinie - moja babcia, a do strojenia wezwałam posiłki.]

Składniki: (na jedną rodzinę, nie porcję)
3kg mąki,
1kg cukru,
7jaj,
3 kostki tłuszczu,(myślę, że masło wystarczy)
1,5 słoika miodu,
7 łyżek kakao,
1 łyżka mielonych goździków,
1 łyżka cynamonu,
1/2 gałki muszkatułowej,
szczypta mielonego pieprzu,
1 łyżka amoniaku,
1 łyżka sody oczyszczonej,
2 słoiki dżemu - o dowolnym smaku,



Amoniak i sodę rozpuścić w odrobinie wody.

1/2 kg cukru przepalić na patelni, wlać 1/2 l gotującej wody - ostudzić.

W garnku rozpuścić tłuszcz, miód, kakao i pozostałe 1/2 kg cukru - ostudzić.

Wbić jajka, dodać rozpuszczony amoniak z sodą, dżem, przyprawy, przepalony cukier.

Dodawać mąkę cały czas dobrze mieszając.

Odstawić przynajmniej na 5 dni. (lodówka, albo balkon)

Ciasto w temp. pokojowej rozwałkować i wykrawać dowolne kształty. Piec ok. 15 minut w 200 stopniach.

Dekoracja - kwestia indywidualnej weny twórczej, ja preferuję na bogato.







Nie wiem dlaczego... ale łosie lubię najbardziej. <3

XOXO

wtorek, 27 listopada 2012

Świąteczne opakowanie...

...tylko, że nie do prezentu. 
Chyba mogłabym napisać, że moda - to u nas rodzinne. ;)
Best Dressed Poland nie bały się ujawnić swojej pasji, ja tak. Podjęłam pierwsze kroki aby to zmienić i z okazji zbliżających sie wielkimi krokami Świąt pokażę Wam w co zapakuję... siebie.
Kiedy ostatni tydzień z powodu choroby spędzałam w domu, a zaczynała rozpierać mnie energia zajrzałam do szafy i okazało się... że Świąteczne zakupy mnie w tym roku mogą spokojnie ominąć.

O to co wymyśliłam...



Może niekoniecznie w Wigilię, ale chociaż w drugie święto uda mi się przemycić na ramionach trochę złotych ćwieków i ulubione sowy.









Kołnierzyk wygląda grzecznie, ale mama nie będzie zadowolona z krótkich spodenek przy stole. 
(Uda mi się ja obłaskawić czarnymi rajstopami?)






Wiecznie modna koronka, klasyczne czarne szpilki i popularne wśród blogerek klipsy z H&M`u.





Tak, tę sukienkę już znacie stąd! :)
Postanowiłam nadać jej drugie i spokojniejsze życie. 



Ja już się przekonałam, że stare rzeczy potrafią zaskoczyć.
A Wy?
XOXO



piątek, 23 listopada 2012

Ciasto Bożonarodzeniowe.

Tradycyjne Ciasto Bożonarodzeniowe, na które przepis zaczerpnęłam z książki ,,Nigella Świątecznie'' to mój coroczny koszmar.
Przepis jest banalnie łatwy i rozkładając czynności zgodnie z instrukcjami z książki nie powinien być uznawany za czasochłonny.
Chyba że... ktoś nie doczyta przepisu do końca tak jak ja rok temu. Oszczędzę Wam szczegółów i objaśnień na temat dlaczego mogłam spokojnie po wyjściu z kuchni powiedzieć, że polały się krew, pot i łzy, a nawet whiskey (część przepisu:)). Nie byłoby jednak zabawy gdybym nie wspomniała o momencie kiedy 23.12 o 24:00 wstawiając ciasto do piekarnika raz jeszcze zerknęłam w przepis. ,,Najlepiej przechowywać je w hermetycznym pojemniku CO NAJMNIEJ TRZY TYGODNIE.''

Postanowiłam się poprawić. Ciasto już stoi w lodówce... w tym roku zjem je przed Walentynkami. ;)



Składniki na okrągłą formę o średnicy 18cm:
625g bakali - w moim garnku co roku ląduje co innego:
w pierwotnym przepisie jest to:
350g rodzynek
150g koryntek
50g wiśni kandyzowanych
75g posiekanych pekanów
200ml brandy/burbonu;

ja użyłam:
100g kandyzowanej skórki pomarańczowej
80g suszonej żurawiny
300g rodzynek
70g orzechów włoskich 
75g suszonych śliwek
300ml brandy/burbonu;

Dalej już trzymałam się przepisu:
150g masła
90g ciemnego cukru trzcinowego
1 łyżeczka skórki z cytryny
2 duże jajka
1 łyżeczka melasy
1/2 łyżeczki esencji migdałowej
150g mąki
75g mielonych migdałów
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki mielonego imbiru
*Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową!

~~> Spokojnie, to naprawdę tylko tak strasznie wygląda.

625g bakali wrzucamy do rondla i zalewamy burbonem lub brandy. Zagotowujemy, zdejmujemy z ognia, po schłodzeniu odstawiamy na noc pod przykryciem, aby się namoczyły.

Ucieramy masło z cukrem. Dodajemy skórkę z cytryny.

Jajka wbijamy pojedynczo, za każdym razem dobrze ucierając. Dodajemy esencje migdałową i melasę. Mieszamy.

Polecam Wam to ciasto ucierać ręcznie... po pierwsze to tradycyjne ciasto więc dlaczego używać do niego miksera, a po drugie to świetna zabawa.

Przesiewamy sypkie składniki. Dodajemy porcję namoczonych owoców na zmianę z porcją sypkich składników. Ucieramy dokładnie za każdym razem.

Masę przekładamy do wysmarowanej cienką warstwą masła blachy.
Pieczemy w 150 stopniach w czasie do 1:45h do 2:15h (sprawdzając co jakiś czas patyczkiem.)

Po upieczeniu można skropić ciasto kilkoma łyżeczkami użytego już wcześniej alkoholu, wedle upodobania. Owijamy zaraz potem aluminiową folią, aby ciasto wolniej stygło, a para nie dopuściła to wyschnięcia wierzchu.
Kiedy ciasto całkowicie ostygnie można wyjąć je z formy i ponownie owinąć folią. Włożyć do pojemnika na CO NAJMNIEJ TRZY TYGODNIE.

Wiem, że nie wygląda jak przysmak bogów, ale taką wersję przechowujemy przez te pechowe 3 tygodnie... najprzyjemniejsza część - dekoracja dopiero dzień przed Wigilią. 
(...ale Wam zdradzę wcześniej.)



XOXO

wtorek, 6 listopada 2012

Sernik z toffi i bananami.





Sernik, na który czaiłam się od wakacji. Zawsze jakoś przerażało mnie pieczenie na parze. Przepis pochodzi z książki ,,The Kitchen'' N. Lawson. 
Wiem, że sernik na zdjęciach wygląda podobnie do tego, ale smakuje kompletnie inaczej. Jest lżejszy i mniej słodki, ale uprzedzam, przepis do najprostszych nie należy. Pozwoliłam sobie co prawda na kilka przekrętów... 

Na jedną tortownicę:

Spód: 
250g pełnoziarnistych herbatników
75g niesolonego masła o temp. pokojowej

Sernik:
4 przejrzałe banany średniej wielkości
60 ml soku z cytryny
700g serka śmietankowego o temp. pokojowej
6 jajek
150g jasnego cukry trzcinowego

Sos toffi:
100g niesolonego masła o temp. pokojowej
125ml jasnego syropu melasowego (ja wykorzystałam ciemny... miałam na zbyciu ;)))
75g jasnego cukru trzcinowego

Tortownicę owijamy podwójną warstwą folii plastikowej i podwójną warstwą aluminiowej. Chodzi o zabezpieczenie blachy kiedy będzie w kąpieli wodnej.

Herbatniki miksujemy z masłem aż zaczną stanowić oleistą masę, rozprowadzamy na tortownicy i wkładamy do lodówki.

Banany rozgniatamy widelcem, albo praską do ziemniaków. Polewamy sokiem z cytryny i odstawiamy na bok.

W malakserze miksujemy serek, jajka i cukier. Do gładkiej masy dodajemy wcześniej rozgniecione banany i miksujemy ponownie. Tortownice z herbatnikami wyciągamy z lodówki i wlewamy na nią masę serową.

Piekarnik rozgrzewamy do 170 stopni. Zagotowujemy pełen czajnik wody. Tortownicę wstawiamy do nagrzanego piekarnika, a na blachę pod nią wlewamy wrzątek. Pieczemy 1 godzinę i 10 minut, ale po godzinie można już sprawdzać. 

Po wyjęciu z piekarnika odstawić na metalową kratkę do ostygnięcia.

Na małym ogniu w rondelku rozpuszczamy masło z syropem i cukrem. Gotujemy aż zacznie bulgotać, a potem jeszcze 1-2 minut. Nigella pisze, że sos będzie wyglądał na spieniony i bursztynowy - racja. 

Ja rozprowadziłam go po całości jak widzicie na zdjęciach, autorka książki radzi wlać go w mały dzbanuszek tak aby przy podaniu każdy mógł polać sernik wg. własnego uznania.








Nacieszcie sie dwoma ostatnimi postami,
następnym razem już nie będzie tak słodko...
XOXO

środa, 31 października 2012

Halloween part 2. Pumpkin cake.



Osobiście nie potrafię przetrwać 1 listopada bez ciasta dyniowego. Chociaż leży ono raczej w kanonie amerykańskich tradycji przepis wzięłam z książki autorska francuskiego cukiernika Pierre Herme.
Dekoracją zajęłam się sama.



Składniki:

400g dyni
4 jajka
400ml oleju
350g mąki
250g cukru pudru
200g mielonych orzechów laskowych
3 łyżeczki mielonego cynamonu
1 szczypta soli
odrobina masła

paczka pianek marshmallow
7 prostokątnych herbatników
1,5 tabliczki gorzkiej czekolady
naczynie z odrobiną wody

CIASTO:

Dynię obrać, usunąć pestki i miąższ pokroić na duże kawałki. Do dużego garnka włożyć dynię, posolić i zalać zimną wodą. Doprowadzić do wrzenia i gotować przez 10 minut.

Dynię osączyć w cedzaku i pozostawić w nim na noc.

Następnego dnia dynię przetrzeć w przecieraczce lub zmiksować na puree.

Dodając do niej kolejno: jajka, olej, mąkę, cukier, mielone orzechy laskowe, mielony cynamon i szczyptę soli wyrabiać, aż składniki się połączą i ciasto będzie gładką masą.

Nagrzać piekarnik do temp. 160stopni.

Okrągłą formę posmarować masłem!!! Włożyć do niej ciasto i wstawić do piekarnika. Piec przez godzinę.
Sprawdzić patyczkiem, czy ciasto jest upieczone.
Upieczone ciasto odstawić do ostygnięcia i wyjąć z formy.

DEKORACJA:

Woda w naczyniu służy nam jako klej do pianek. Każdą cześć do sklejenia najpierw lekko moczymy w wodzie.

Górne części to poćwiartowane marshmallow.

Czekoladę roztapiamy na małym ogniu i końcówką ostrza od nożyka malujemy oczka i buźki duszków, a także napisy na 'nagrobkach'.

Resztę czekolady jak polewę nakładamy na ciasto i osadzamy tam resztę dekoracji.








No to...
Boooooooo!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...