Chciałabym przedstawić Wam kilka nowości, które wpadły do mojej kosmetyczki, aby umilić mi jesień. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z kosmetykami firmy
BARWA, chociaż słyszałam i czytałam o niej nie raz, jako o kultowej polskiej firmie.
Dodatkowo wypróbowałam też kilka kosmetyków z serii BARWA MISS.
Asortyment opiera się głównie na kosmetykach pielęgnacyjnych... nie znajdziecie tam kosmetyki kolorowej, natomiast Wasza skóra i włosy będą zachwycone.
Kolejnym z atutów są ceny kosmetyków!
Na stronie poznacie je klikając w ikonę koszyka przy danym produkcie.
Z przedstawionych przeze mnie kosmetyków, żadne nie przekroczył 11 zł. ;)
Wiedziałam, że przetłuszczające się włosy może uratować pokrzywa, czy zielona herbata... ale nigdy nie słyszałam o żurawinie, a szkoda!
Szampon absolutnie nie obciąża włosów, dzięki swojej żelowej konsystencji.
Nie wysusza ich, a nawet wzmacnia - skąd to wiem? To jedyny szampon, przy którym nie używając odżywki jestem w stanie rozczesać włosy.
Pomijam już kwestię świeżego, owocowego zapachu i cudownego różowego koloru.
Będziecie z niego zadowolone, jeśli naprawdę macie taką skórę, jak piszę na etykietce.
Daje poczucie czystości na skórze, usuwa sebum, jest bardzo wydajne.
Skórze wrażliwej, suchej, mieszanej naprawdę nie polecam. Mydło jest mocne, a co za tym idzie... działa świetnie... ale może podrażnić delikatną skórę.
Jestem ostatnią osobą, która umyje ciało mydłem w kostce... ale spróbowałam... i się przekonałam.
Mydło nie pieni się tak jak żele pod prysznic, ale świetnie się rozprowadza, idealne jako kompan pod ciepły prysznic w jesienny, chłodny wieczór.
Poza wszystkimi swoimi zaletami, może nawet służyć za odświeżacz powietrza, leżąc w łazience.
Jedyny minus? Zapach wody kolońskiej niestety nie trzyma się na skórze po spłukaniu.
Drugie mydło w kostce, któremu pozwalam dotknąć mojej skóry.
Ma lekki, świeży zapach. Mydło idealne dla wrażliwej, delikatnej skóry.
Nie pozostawia uczucia ,,ściągania'' i suchości na skórze. Dlatego po umyciu się tym mydłem, możecie czasami zapomnieć o użyciu balsamu... ;)
Kosmetyki z serii MISS, do których będę wracać to na pewno kremy do rąk.
Miałam przyjemność przetestować dwa : cytrynowy - wzmacniający i oliwkowy - regenerujący.
Osobiście wolę oliwkowy, ze względu na zapach.
Ekstrakt cytrynowy wolę raczej napotykać w ciastach albo lodach... ale to tylko kwestia gustu.
Pod względem działania obydwa są bezbłędne.
Kolejny kosmetyk z serii MISS, który miałam absolutną przyjemność wypróbować to kremowy peeling do stóp. Chociaż kiedy przeczytamy wszystko, co jest napisane na opakowaniu, dowiemy się, że zaleca się go także do dłoni, łokci i kolan.
W peelingach cenię sobie malutkie, twarde drobinki, dzięki którym czuję, że peeling działa.
Ten zawiera drobinki pumeksu - lepiej być nie mogło!
(Chociaż absolutnie nie proponuję używać takich peelingów do twarzy, mogą od nich popękać naczynka. Peelingi do twarzy muszą być zdecydowanie delikatniejsze.)
O kosmetykach
BARWY na pewno przypomnę Wam jeszcze przed Gwiazdką, żebyście wzięli je pod uwagę jako pomysł na prezent!
XOXO