poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Często w życiu czegoś szukamy. Jak nie notatek z chemii, to może sensu życia. Siebie samego, nożyczek, ulubionych skarpetek... Bywa też, że po latach poszukiwań znajdujemy najważniejszą dla nas rzecz w miejscu, w którym nie umieścilibyśmy jej w najśmielszych snach. Tak też moja ruda rodzicielka znalazła miłość po drugiej stronie Bałtyku, a dokładnie w Oslo. Zmuszając mnie jednocześnie do bardzo przyjemnych zsyłek tam co jakiś czas.
Dziś po południu zakończyłam tam moją 5-tą wizytę.
Może kiepski byłby ze mnie przewodnik... ale pokażę Wam moje ulubione miejsca, coś w stylu `jak korzystać z Oslo po Oligatorkowemu...` (Fakt, trochę słitaśnie zabrzmiało, fu.)

Pory roku będą pomieszane...więc nie zdziwcie się jak po zdjęciu na plaży w bikini będę stać tam w puchówce. Zapraszam na spacer z fiordu, aż do Hollmenkollen.


Jeśli ktoś nastawił się na fiordy to w Oslo nie nacieszy nimi oczu. Natomiast zimą możecie wejść na zamarznięte morze... (biała powierzchnia za mną.)


Latem, o ile dopisze Wam pogoda możecie się popluskać w Morzu Północnym. 
(To zdj. i zdj. powyżej to to samo miejsce, przyrzekam.)


Nie będę Wam tu truć o bogactwach natury... grzybkach, poziomkach, malinkach.
Jedziemy do centrum.



Obiad w Hard Rock Cafe - obowiązkowo Jumbo Combo (na zdj. już zjedzone.) 
I to truskawkowe cudo.



Za HRC skręcamy w prawo i docieramy do mojego ulubionego miejsca. Galerii Narodowej.
Gdzie czekają na nas tacy panowie jak Monet, van Gogh, Picasso. 
Nie zabraknie też oczywiście dzieła Munch`a pt: ,,Krzyk'',ale jak na dzieło sztuki przystało - jest nad wyraz chronione, o zdjęciach możecie zapomnieć.




Trochę było dla ducha, to teraz dla ciała. Kawa w bardzo modnych papierowym kubku z Narvesen`a, o którego nigdy nie pytajcie gdzie jest, bo jest naprawdę wszędzie. Najlepiej smakuje pita w królewskich ogrodach.



W miłym towarzystwie...



Stojąc tyłem do pałacu, a przodem do wspaniałej ulicy Karl Johans Gate odbijamy na prawo i po chwili docieramy do dzielnicy Akker Brygge. (Po drodze mijając miejsce, gdzie przyznawane są nagrody Nobla i ratusz widoczny poniżej za moimi plecami.)
Akker Brygge dzielnica nowoczesna, portowa... i droga. Jednak za siedzenie na ławce i wdychanie morskiej bryzy nikt opłaty nie pobiera.


Wędrując brzegiem możemy natrafić na takie cuda...


A wycieczkę brzegiem zakończyć na dachu opery.


Być z Oslo i nie wdrapać się na Hollmenkollen to grzech. 
Fenomenem tego miejsca jest to, że jaka by nie była pogoda tam zawsze wieje.


Szkocznia skocznią, ale jakie stamtąd są widoki.


Kilka przystanków od centrum znajduje się wspaniały park (i muzeum) norweskiego rzeźbiarza Gustava Vigelland`a.



Ogromny park, pełen rzeźb artysty i kwiatów... w maju różaneczników, w sierpniu róż.



Zaraz po Galerii Narodowej to moje ulubione miejsce.

XOXO









2 komentarze:

  1. Od tej strony Oslo nie znałem... spodobała mi się ich architektura...ogólnie fajnie to przedtawiłaś. Extra:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Brakuje tylko breivika.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...