Dawno nic nie pichciłam, ale 13-nasty próbował mnie od rana przygnieść, więc postawiłam na obiadowy odwet!
Przy muzyce Coeur de Pirate było to nie dość, że całkiem przyjemne... to jeszcze owocne i z całkiem smacznym skutkiem.
Na całą, pełną patelnie:
Pół paczki żytniego makaronu
3 pomidory
4 łyżki jogurtu naturalnego
Dwie garści czarnych oliwek
Dwa filety z łososia
Szczypta:
papryczki chilli
imbiru
czarnego pieprzu
Ilość posiekanego sera mimolette w zależności jak kto lubi (ja lubię bardzo! ;))
Makaron gotujemy wg. instrukcji na opakowaniu.
Na patelnie nalewamy odrobinę oleju i smażymy łososia, w trakcie smażenia wskazane jest go solidnie potraktować pieprzem.
Usmażonego, kiedy troszkę przestygnie kroimy w ,,kostkę''.
Pomidory kroimy w kostkę, posypujemy chilli i imbirem.
Podgrzewamy na patelni bez oleju, zalewamy jogurtem i czekamy aż puszczą sok. Dorzucamy kawałki łososia i ugotowany wcześniej makaron. Możecie doprawić jeszcze solą i pieprzem. (Ja nie użyłam soli.)
Całość przytrzymajcie chwilę na małym ogniu i w tym czasie możecie pokroić oliwki na cząstki. Dorzucić do całości.
Na sam koniec nałóżcie posiekany/potarty (w mojej kuchni aktualnie nie ma tarki) mimolette na wierzch. Jeśli chcecie aby ser był roztopiony możecie włożyć całość na chwilę do mikrofalówki. Nie łudźcie się, że starczy 30 sek, mimolette jest bardzo twardym serem i nie topi się tak szybko jak brie czy blue.
Łapcie za patelnie i do dzieła,
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz