piątek, 29 listopada 2013

Zimowe nowości Yankee Candle: Christmas memories.


Trzecia z moich zdobyczy ze sklepu internetowego www.goodies.pl . Tym razem standardowy świąteczny zapach, zakupiony z myślą o postawieniu go na stół wigilijny. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wypróbować go wcześniej. Pokój od razu wypełnił zapach wszystkich możliwych kojarzonych ze świętami przypraw: cynamonu, imbiru, przyprawy do pierników... Zapach babcinej kuchni, która przygotowuje świąteczne łakocie. Wyczuwalna jest też nuta orzechów laskowych. Zapach Christmas Memories to idealne tło do świątecznych spotkań w rodzinnym gronie :).





Świeczkę o zapachu Christmas Memories (SAMPLER) znajdziecie TUTAJ!

XOXO

czwartek, 28 listopada 2013

Zimowe nowości Yankee Candle : Merry Marschmallow.


Kolejna z zimowych nowości Yankee Candle, tym razem coś specjalnie dla łasuchów. Świąteczne pianki, w wersji absolutnie dietetycznej :)! Kto nie kocha zapachu wydobywającego się z dopiero co otwartego opakowania waniliowych pianek? Słodkie nuty od razu przywołują uśmiech na twarzy. Zapach jest intensywny pomimo niezapalenia świecy, wprowadza miłą, odprężającą atmosferę do pomieszczenia. Po ciężkim dniu często sięgamy po coś słodkiego... teraz możemy zafundować sobie słodką aromaterapię. :)






Świeczkę o zapachu Merry Marschmallow (SAMPLER) znajdziecie TUTAJ!

Wszystkie inne cudowne zapachy świec Yankee Candle znajdziecie w sklepie internetowym www.goodies.pl


XOXO

poniedziałek, 25 listopada 2013

Zimowe nowości Yankee Candle : Season Of Peace.


Miłość do Yankee Candle dopadła i mnie. Marka ta oferuje nam mnóstwo zapachów, niektóre mają takie nazwy, że aż otwierałam z wrażenia oczy, np. ,,Zachód słońca nad jeziorem.'' Nie sposób wejść do salonu Yankee Candle i wybrać odpowiednią świeczkę, ponieważ po powąchaniu pięciu zmysł węchu przestaje współpracować. Wybrałam inne wyjście, rozsiadłam się wygodnie na łóżku, z laptopem na kolanach i otworzyłam, (dla mnie już teraz magiczną) stronę www.goodies.pl . Wszystkie zapachy były w jednym miejscu, mogłam o nich poczytać... chociaż fakt nie mogłam ich powąchać. Opisy świec na stronie są adekwatne do zapachów, trochę wyobraźni i wszystko gra. :) 
Z racji zbliżających się świąt postanowiłam rozpocząć moją przygodę z tymi kultowymi świecami od zapachów z najnowszej zimowej kolekcji.
Season Of Peace.
 Z opisu wynika, że jest to zapach zimowego wieczoru. Byłam nastawiona sceptycznie, ktoś wie jak pachnie śnieg? Świeczka łączy w sobie: bergamotkę, miętę pieprzową, patchoulę i drzewo cedrowe... i pachnie przepięknie! Zapach roztaczał się po pokoju nawet kiedy jeszcze nie zdążyłam zdjąć z niej folii. Polecam jednak palić świeczkę partiami, starcza na dłużej. Po odpaleniu zapach jest silniejszy, jednak po zgaszeniu jej również nie daje o sobie zapomnieć. Ta niepowtarzalna kombinacja zapachów znalazła miejsce tuż przy moim łóżku i zrobię wszystko, aby do końca zimy jej tam nie zabrakło.







Święczkę o zapachu Season Of Peace (SAMPLER) znajdziecie TUTAJ!

XOXO

środa, 20 listopada 2013

Z cyklu: Przepisy kłamią. SERNIK Z MIODÓWKĄ.



Upieczenie ,,Puszystego sernika z miodówką i wanilią'' z przepisu R. Sowy, opublikowanego w książce pt: ,,Życie kocha jeść'' kusił mnie bardzo długo. Podjęłam wyzwanie i... jeśli kiedyś spotkam Roberta Sowę to mam mu bardzo dużo do powiedzenia.
Błędy jakie wychwyciłam to chociażby błędne podanie wymiarów tortownicy. Co było całkiem śmieszne, kiedy po podpieczeniu spod w mojej tortownicy (wymiarów idealnych jak w przepisie) zostało 7/8 wolnego miejsca, a przede mną stała pełna po brzegi miska masy serowej !!! Pomijając fakt, że znaczną część wyjadłam w trakcie. W akcie desperacji zrobiłam po prostu miniserczniczki w papilotkach, bo spokojnie starczyłoby na drugą tortownicę, albo na całą jedną wielką prostokątną blachę. W przepisie przewidziana była jeszcze beza na wierzch, która już w ogóle nie wchodziła w grę. Kocham bezy do tego stopnia, że uparłam się, żeby była na wierzchu, nie mogłam jej nałożyć po brzegi, dlatego ozdobiłam rant konfiturą z czarnej porzeczki. Bezy też było tyle, że spokojnie starczyło na miniserniczki.
Co więcej Pan Robert, podaje, zły czas pieczenia. Ja, mój wypiek cały czas kontrolowałam i zaświadczam, że gdybym trzymała go w piekarniku tyle ile w przepisie wyjęłabym z piekarnika wiór, a nie sernik.
Pomimo licznych ekscesów... to najlepszy sernik jaki jadłam!
Konfitura z czarnej porzeczki to już bonus ode mnie, ale nie mam zamiaru więcej jeść tego sernika bez niej. Jest idealnym kwaskowym kontrastem dla słodyczy ciasta.


W trosce o Wasze bezpieczeństwo psychiczne podaje połowę składników, 
uwierzcie, że na tortownice o średnicy 24 cm spokojnie wystarczy.

S k ł a d n i k i :

Ciasto:
pół kostki margaryny
1 duże lub dwa małe żółtka wiejskie
1/4 szklanki cukru pudru
1 i 1/2 szklanki mąki
pół łyżeczki proszku do pieczenia
pół opakowania cukru wanilinowego

Masa serowa:
500g sera do sernika
2 jajka wiejskie
pół opakowania budyniu waniliowego
1/4 szklanki cukru
1/4 szklanki cukru pudru
pół laski wanilii
1/4 szklanki oleju
pół szklanki mleka
1/8 szklanki miodówki (np. Lubelskiej)

Beza:
białka z dwóch jajek
1/2 szklanki cukru

+
konfitura z czarnej porzeczki (opcjonalnie!)


Wszystkie składniki ciasta zagnieść, ułożyć równo w tortownicy i piec 15 minut w 180 stopniach.

Mleko zagotować z miąższem wanilii, aby wydobyć aromat, wystudzić.
Żółtka oddzielić od białek, utrzeć je z cukrem pudrem na kogel-mogel, a następnie stopniowo dodawać ser, mieszając na najmniejszych obrotach miksera. Wsypać budyń, wlać olej, mleko i miodówkę.

Białka ubić na sztywną pianę ze zwykłym cukrem i połączyć delikatnie z masą serową. Całość wylać na podpieczony spód i piec w 180 stopniach, ok 30 minut (45 to naprawdę za dużo!!!).

W tym czasie białka ubić z cukrem, i po wyjęciu sernika z piekarnika ułożyć na gorącym. Ponownie wstawić do piekarnika na 15 minut, ale radzę kontrolować, kiedy beza zaczyna się rumienić.

Po tym czasie wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i odczekać ok. 30 minut. Dopiero po tym czasie można wyjąć ciasto i wystudzić.






Spotkaliście się kiedyś z błędami w książkach kucharskich?

XOXO

poniedziałek, 18 listopada 2013

W końcu przekonałam się do... FUTRZANEJ KAMIZELKI.


Miałam do niej awersję od momentu kiedy została przyniesiona do mojego pokoju. Moja kochana mama wynurzyła ją z lumpeksowych czeluści :) Po pierwsze względy ideologiczne, więc nastąpiły oględziny czy futro na pewno jest sztuczne, a po drugie kojarzyło mi się jakoś staroświecko, z szafą babci, ale nie w tym dobrym znaczeniu. Kilka artykułów o powrocie futra jako trendu na tegoroczny sezon, kilka inspiracji z internetu i przebłyski pamięci, że przecież już kiedyś podczas pobytu w Oslo jakoś tego futrzaka oswoiłam.
Kamizelka wydaje się być niepraktyczna, w pomieszczeniu za ciepło, na zewnątrz za zimno. Tu bym negocjowała... jeśli kobieta potrafi znaleźć zastosowanie dla 14 centymetrowych obcasów to nie poradzi sobie z kamizelką?





                                             


                                             


pics by DK

| kamizelka ; vest - lumpeks | spodnie ; pants - Lee | koszula ; shirt - H&M | kozaki ; high boots - Venezia | zegarek ; watch - DKNY | bransoletka ; bracelet - Promod |

XOXO


środa, 13 listopada 2013

What makes my autumn better is...



...Marc Jacobs! 
Amerykański projektant mody, przez 16 lat był dyrektorem kreatywnym LV, ale projektuje też pod własnym nazwiskiem kolekcje w bardziej przyziemnych cenach. Ceny te i tak nijak mają się do cen sieciówek... dlatego byłam wniebowzięta, że Marc zaprojektował (jako kolejny już projektant) butelkę coca coli. Doceniam akcje, w których projektanci wychodzą do ludzi, żeby każdy mógł za grosze mieć coś od ,,tego jedynego'' - jak chociażby zapalniczki firmy BIC z szatą graficzną projektu Macieja Zienia.
Mi poszczęściło się na tyle, że w swojej kolekcji posiadam także parasol. Uwierzcie, że nawet w deszczowy dzień, świat oglądany pomiędzy napisami ,,Marc by Marc Jacobs'' wydaje się lepszy.
Od momentu kiedy kurier z Hunter'ami pojawił się w drzwiach, każda mżawka jest pretekstem do wyjścia z domu w kaloszach z parasolem. 
W stylizacji tej widzicie też ,,mistyczny'' biały sweter, który niejednej z nas zaprząta głowę jako niezdobyty ideał. Ja przeszłam za nim niezliczoną ilość sklepów, o mało sama nie wzięłam do ręki włóczki i drutów. Ten, który widzicie spełnia moje wymagania: wielki golf, miękka, ciepła wełna, dobra długość. 

P.S. - Tak jak obiecałam TU - udowadniam Wam, że skórzana spódnica nie będzie tej jesieni leżała obłogiem w szafie. 













| sweter ; jumper - Reserved | spódniczka ; skirt - Mosquito | kalosze ; gummys - Hunter | parasol ; umbrella - Marc by Marc Jacobs | bransoletka ; bracelet - Pandora |
*pics by DK - blogspot popsuł jakość :(


A Wy czym umilacie sobie jesień?
XOXO


czwartek, 7 listopada 2013

PIECZENIE NA ZAMÓWIENIE: Jesienne cupcakes!


Zdarzało mi się zażartować, że jeśli nic mi w życiu nie wyjdzie to założę cukiernie! 
Często na imprezy ze znajomymi coś piekłam. Cupcakes z serkiem mascarpone upiekłam na grilla na zakończenie wakacji. Okazało się, że jednej z dziewczyn naprawdę przypadły do gustu. Fakt faktem, do otwarcia cukierni jeszcze nie doszło (może i szkoda :p), ale moja koleżanka, zapragnęła na swojej osiemnastce poczęstować gości właśnie moimi wypiekami.  Zażyczyła sobie 24 cupcakes ,,byle z gruszkami''. 
Stanęłam przed nie lada wyzwaniem... Kiedy piekę dla najbliższych i coś mi się nie uda, patrzą pobłażliwie, tutaj nie było mowy o potknięciu. Musiałam stanąć na wysokości zadania. Piątkowe popołudnie, Zaz w głośnikach, ja i 24 (idealne) babeczki do upieczenia. Pomimo stresu ,,hurtowe'' pieczenie podziałało na mnie niesamowicie kojąco! 

Udostępniam Wam przepis na jesienne babeczki, chociaż przepis na ciasto jak zawsze podkradłam Nigelli, to cała reszta to już mój pomysł.

S k ł a d n i k i :
na 24 babeczki

Ciasto:
250g mąki
250g masła
150g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka
2 łyżeczki esktraktu waniliwego
kilka łyżek mleka

Dodatki:
500g mascarpone
2 łyżki cukru
100g gorzkiej czekolady, posiekanej
2 gruszki, pokrojone w kostkę*

*Jeśli traficie na miękkie owoce, możecie je zmiksować na gruszkowe puree.

W misce dokładnie mieszamy wszystkie składniki ciasta oprócz mleka (najlepiej mikserem). Dodajemy mleko i ponownie mieszamy, aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. Nakładamy do papilotek po łyżce ciasta. 

Na cieście układamy po porcji gruszek i czekolady. Pamiętajmy aby zostawić trochę czekolady do posypania cupcakes na wierzchu.




Nadzienie przykrywamy warstwą ciasta, też około łyżki na papilotkę.
Wstawiamy do piekarnika na 15-20 minut i pieczemy w temp. 180 stopni.

Kiedy babeczki się pieką, możemy zrobić krem. W misce miksujemy mascarpone z cukrem, tak długo aż cukier przestanie ,,chrupać w zębach''. Ubity serek wstawiamy do lodówki.

Po wyciągnięciu babeczek z piekarnika, czekamy aż dobrze ostygną. Następnie na każdą nakładamy po porcji serka i każdą posypujemy gorzką czekoladą.




Cóż mogę powiedzieć, mam nadzieję, że chociaż to pierwszy to nie ostatni post z cyklu: ,,Pieczenie na zamówienie.''
Z niecierpliwością czekam na kolejne!

XOXO

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...