Zdarzało mi się zażartować, że jeśli nic mi w życiu nie wyjdzie to założę cukiernie!
Często na imprezy ze znajomymi coś piekłam. Cupcakes z serkiem mascarpone upiekłam na grilla na zakończenie wakacji. Okazało się, że jednej z dziewczyn naprawdę przypadły do gustu. Fakt faktem, do otwarcia cukierni jeszcze nie doszło (może i szkoda :p), ale moja koleżanka, zapragnęła na swojej osiemnastce poczęstować gości właśnie moimi wypiekami. Zażyczyła sobie 24 cupcakes ,,byle z gruszkami''.
Stanęłam przed nie lada wyzwaniem... Kiedy piekę dla najbliższych i coś mi się nie uda, patrzą pobłażliwie, tutaj nie było mowy o potknięciu. Musiałam stanąć na wysokości zadania. Piątkowe popołudnie, Zaz w głośnikach, ja i 24 (idealne) babeczki do upieczenia. Pomimo stresu ,,hurtowe'' pieczenie podziałało na mnie niesamowicie kojąco!
Udostępniam Wam przepis na jesienne babeczki, chociaż przepis na ciasto jak zawsze podkradłam Nigelli, to cała reszta to już mój pomysł.
S k ł a d n i k i :
na 24 babeczki
Ciasto:
250g mąki
250g masła
150g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka
2 łyżeczki esktraktu waniliwego
kilka łyżek mleka
Dodatki:
500g mascarpone
2 łyżki cukru
100g gorzkiej czekolady, posiekanej
2 gruszki, pokrojone w kostkę*
*Jeśli traficie na miękkie owoce, możecie je zmiksować na gruszkowe puree.
W misce dokładnie mieszamy wszystkie składniki ciasta oprócz mleka (najlepiej mikserem). Dodajemy mleko i ponownie mieszamy, aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. Nakładamy do papilotek po łyżce ciasta.
Na cieście układamy po porcji gruszek i czekolady. Pamiętajmy aby zostawić trochę czekolady do posypania cupcakes na wierzchu.
Nadzienie przykrywamy warstwą ciasta, też około łyżki na papilotkę.
Wstawiamy do piekarnika na 15-20 minut i pieczemy w temp. 180 stopni.
Kiedy babeczki się pieką, możemy zrobić krem. W misce miksujemy mascarpone z cukrem, tak długo aż cukier przestanie ,,chrupać w zębach''. Ubity serek wstawiamy do lodówki.
Po wyciągnięciu babeczek z piekarnika, czekamy aż dobrze ostygną. Następnie na każdą nakładamy po porcji serka i każdą posypujemy gorzką czekoladą.
Cóż mogę powiedzieć, mam nadzieję, że chociaż to pierwszy to nie ostatni post z cyklu: ,,Pieczenie na zamówienie.''
Z niecierpliwością czekam na kolejne!
XOXO