Dlaczego? Bo są jeszcze zdrowsze! Mają niższy indeks glikemiczny i są lepiej trawione przez nasz organizm ponieważ zostają dodatkowo oczyszczone. Warto zrobić od razu dużą ilość, mogą być długo przechowywane... Ja umieściłam je w moich ulubionych słojach i z racji, że do musli w tej postaci przekonała się nawet moja mama już żałuję, że zamiast zapełnić trzeci słój, umieściłam tam otręby pszenne. Dlatego przygotowałam dla Was składniki na trzy takie słoje.
S k ł a d n i k i :
(na trzy duże słoje)
3 paczki dowolnych płatków, np. górskie, orkiszowe i jęczmienne,
200g migdałów,
200g orzechów lasowych,
200g orzechów włoskich,
200g pestek dynii,
paczuszka sezamu,
paczuszka siemienia lnianego,
paczuszka wiórków kokosowych,
(Możecie oczywiście dodać lub odjąć jakiś składnik, wedle życzenia i upodobań, np. suszoną żurawinę czy rodzynki).
Do jednej miski wsypujemy wszystkie rodzaje płatków i dokładnie je ze sobą mieszamy. Patelnię mocno rozgrzewamy (po czym możemy troszkę zmniejszyć ogień) i wrzucamy na nią część wymieszanych płatków. Nie używamy żadnego masła, ani oliwy, prażymy wszystko na suchej patelni. Płatki mogą wydawać dźwięk podobny jak podczas prażenia kukurydzy. Kiedy zarumienią się i zaczną pachnieć jak ciepła owsianka zsypujemy je do drugiej uszykowanej wcześniej miski. Będziemy tę czynność powtarzać wiele razy ponieważ wątpię, że ktoś ma w domu tak wielką patelnię, żeby wszystkie składniki podprażyć na raz.
Kiedy wszystkie płatki będą już podprażone na patelni lądują orzechy. Mogą być posiekane, połamane, w cząstkach jak komu wygodnie. Orzechy również muszą się zarumienić, po czym możemy je dosypać do wcześniej uprażonych płatków. To samo robimy z migdałami.
Następnie pestki dyni, prażą się bardzo szybko więc musimy uważać, żeby ich nie przypalić, tak samo jest z sezamem. Jednak po jednym i drugim składniku bardzo szybko widać kiedy już czas zdjąć go z patelni.
Uważajcie także na siemię lnianę, które podczas prażenia próbuje uciec z patelni, ale składniki w nim zawarte tak dobrze działają na włosy i paznokcie, że warto się tego podjąć.
Na koniec najdelikatniejszy składnik, który przy dobrze nagrzanej patelni praży się momentalnie, ale najbardziej oddziałuje na zmysły. Wiórki kokosowe. Zapach prażonych wiórków jest nieziemski, uwierzcie mi... i wcale się nie ulatnia, jeśli zamkniecie musli w słoiku, będziecie mogli się nim cieszyć przy każdym śniadaniu.
Kiedy wszystkie uprażone składniki znajdą się już w jednej dużej misce trzeba je dokładnie przemieszać... i zacząć napełniać nimi słoje.
Polecam jedzenie musli z jogurtem naturalnym codzienne w inny sposób. To właśnie dlatego musli nigdy mi się nie nudzą... możemy dodawać do nich za każdym razem coś innego: miód, cynamon, imbir... i oczywiście świeże owoce! (Zimą mrożone.) Miseczka takich musli to tak jakby dostarczyć sobie codziennie rano witaminowego kopa... i dać kopa naszej przemianie materii.
Przygotowałam dla Was dwa rodzaje podania musli z brzoskwinią i jagodami.
Smacznego!
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz