Pamiętam je jako moje ukochane świąteczne słodycze z dzieciństwa, kupowane głównie na miejskim targu, na stoiskach z niemieckimi słodyczami. Były idealne! Połączenie piernika, czekolady i marcepanu... Nie miałam pojęcia, że przyjdzie czas, że będę potrafiła zrobić je sama. Udało się to za sprawą książki autorstwa Pani Doroty Świątkowskiej, autorki bloga www.mojewypieki.com . Chociaż w moim wykonaniu nie są one tak foremne i malutkie jak te robione maszynowo, ani nawet te na książkowych zdjęciach... smakiem nie odbiegają ani trochę. Idealne na drugie śniadanie w okresie przedświątecznym - właśnie wciągnęłam cztery. ;)
S k ł a d n i k i :
na blachę o wymiarach: 23 x 30cm
Ciasto:
150g mąki pszennej
60g masła
60g miodu
60g golden syrup lub miodu - ja dałam melasę
1 duże jajko
1 łyżka cukru trzcinowego
1,5 łyżeczki kakao
1,5 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżeczka sody oczyszczonej
Do przełożenia:
250g konfitury lub dżemu z czarnej porzeczki (w oryginale morelowego)
300g masy marcepanowej, rozwałkowanej do wymiarów blachy
Do dekoracji:
gorzka lub mleczna czekolada roztopiona w kąpieli wodnej z olejem
proporcje: 1 łyżka oleju na 120g czekolady
Radzę się zaopatrzyć w sporą ilość czekolady, bo przy takim oblewaniu zużycie jest naprawdę duże.
W rondelku podgrzewamy na małym ogniu miód, golden syrup (melasę), cukier trzcinowy i masło. Mieszamy aż wszystkie składniki się rozpuszczą. Zdejmujemy z ognia, odstawiamy żeby się troszkę przestudziło. W tym czasie do miski przesiewamy mąkę, sodę, kakao i przyprawę do piernika. Do przesianych składników dodajemy jajko i ciepłą mieszankę. Wszystko miksujemy. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Masa będzie klejąca i gęsta. Wykładamy ją na blachę i rozprowadzamy równo w miarę możliwości. Pieczemy przez 15-20 minut w 175 stopniach. Ja stan ciasta sprawdzałam drewnianym patyczkiem.
Wyjmuje z piekarnika i studzimy piernik. Ostudzony kroimy wzdłuż na pół, albo na trzy części i jeszcze na pół. Tak żeby powstało sześć części. Trzy części smarujemy konfiturą, kładziemy masę marcepanową i ponownie smarujemy resztą konfitury. Przykrywamy pozostałymi częściami. Tak przygotowane ciasto przykrywamy papierem do pieczenia, obciążamy deseczką i wkładamy na 24 godziny do lodówki.
Po wyjęciu z lodówki kroimy ciasto na małe kwadraty. Każdą kostkę nabijamy na patyczek (wykałaczkę) i zanurzamy w czekoladzie. Odkładamy do ocieknięcia i zastygnięcia.
Ja miałam podczas robienia ich w kuchni Małego Elfa, który nie pozwolił zastygnąć czekoladzie, a kostki znikały podczas robienia...
XOXO
wow! this looks so good <3
OdpowiedzUsuńhttp://www.pinkoolaid.com/
uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńhttp://anna-and-klaudia.blogspot.com/