Od kiedy jestem na studiach naprawdę poznałam sens słów ,,Wszystko może się przydać"... W mojej domowej kuchni, w Waszych na pewno też znajdą się rzeczy, które albo kupiliście w euforii, że w końcu jest w polskim sklepie spożywczym, albo ktoś podarował Wam jako pamiątkę z podróży... Może to być egzotyczna przyprawa, sos itp. I nikt w rodzinie nie bardzo wie, co z tym zrobić... Tak też... podczas ostatniej wizyty w domu w jednej szafce znalazłam paczuszkę na której pisało ,,makaron mie", zrobiłam wielkie oczy! Oczywiście google przyszedł z pomocą i wszystko stało się jasne. Jest to bardzo pożywny, bogaty w białko, a zarazem lekki makaron używany w kuchni azjatyckiej. (Pokochałam go już po pierwszym kęsie!). W innej szafce znalazłam puszkę mleka kokosowego kupionego kiedyś w biedronce, z ambitnym planem w głowie, na zrobienie domowej pina colady. Pędy bambusa leżały zapuszkowane w mojej lodówce chyba od roku, ale nie martwcie się... ich data ważności jest zadziwiająco długa!
Tak też powstało studenckie, rozgrzewające i przede wszystkim szybkie danie!
Naprawdę, jego przygotowanie zajęło mi nie więcej niż 15 minut.
S K Ł A D N I K I :
(na 1 porcję)
duża garść makaronu mie
szczypta soli
10 krewetek
ok. 100 ml mleka kokosowego
dwie łyżki pędów z bambusa
1 mała szalotka (lub malutka biała zwykła cebulka)
1/4 papryczki chilli lub pół łyżeczki mielonej
oliwa do smażenia
szczypiorek do posypania
Na patelnię wlewamy około 1 łyżki oliwy do smażenia, po jej rozgrzaniu na patelnie wrzucamy obrane i opłukane krewetki oraz posiekaną szalotkę.Kiedy widzimy, że oliwa zaczyna się wysmażać dolewamy połowę porcji mleka kokosowego. Następnie na patelnie dorzucamy pędy bambusa i chilli. Zalewamy resztą mleka kokosowego i zostawiamy na małym ogniu.
W garnuszku zagotowujemy wodę. Do gotującej wrzucamy makaron mie, gotujemy dosłownie 2-3 minuty. Solimy ugotowany makaron i dokładamy go na wciąż rozgrzaną patelnie, mieszamy całość.
Przekładamy na talerz i posypujemy szczypiorkiem!
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz