Jak już pewnie wiecie, życie potrafi rzucać nam niezłe kłody pod nogi. Tym co powinny być trzeźwi podstawia pod nos butelkę wina, w jeden dzień kiedy błagamy o słońce zsyła ulewę. Kiedy już uwierzymy w jego autentyczny tragizm stawia na naszej drodze kogoś lub coś, co skłania nas, żeby kolejny raz w nie nierozsądnie uwierzyć.
Jest jak jest, ale jakby nie było... znam kogoś kto pragnął zorganizować sobie ''Białą 18-nastkę'' wzorowaną na coroczną Le diner en blanc a Paris.
31.08.2012 padało cały dzień, ale ta dziewczyna nie poddała by się nawet gdyby wiata - miejsce imprezy - się zawaliła.
Najwięcej moja piękna 18-nacha zorganizowała sama, ale pomogłam jej w kilku błachostkach jak: zaproszenia czy wizytówki na stół:
A potem przyszedł czas na prezent... w pojedynkę nie dałabym rady...ale miałam wspaniałe posiłki!
Z racji, że na zaproszeniu dobitnie pisało ''obowiązują białe stroje'' starałam się podołać zadaniu.
Mam nadzieję, że jubilatka wybaczy mi sukienkę z 50% wyprzedaży i lekko zarumienione dodatki.
Jako pomocnik w całym przedsięwzięciu bałam się o stroje innych i nastawianie do dość nietypowej imprezy...
Jak widać płeć piękna nie zawiodła...
z tą drugą?
Pojawili się, nawet! ;-)
Kto wie... może ''białe przyjęcie'' zostanie tradycją, która będzie kończyć wakacje?
Kogo to obchodzi.
Ważne, że nawet w tak śmiesznie małym,a jednocześnie śmiesznie przebiegłym mieście można dopiąć swego!
XOXO
Pieknie Ci w takim ogonku ! I sukienka też śliczna:)
OdpowiedzUsuń