sobota, 27 grudnia 2014

KENYA, WASINI ISLAND.


JUMBO ! Czyli w języku plemienia Swahili po prostu ,,Cześć" ;).
Jak wspomniałam w ostatnim poście, tydzień przed Bożym Narodzeniem spędziłam w Kenii, dokładnie w Ukundzie, około 30 km od Mombasy.
Jednak co to by był za pobyt w Kenii, gdybym nie wystawiła nosa spoza hotelu... ?
Dlatego już na drugi dzień od przyjazdu wzięliśmy udział w wycieczce fakultatywnej do Parku Narodowego Kisite i na wyspę Wasini.

Wycieczka zaczyna się w porcie, oddalonego o 15 km od granicy z Tanzanią. Po drodze z hotelu do portu mogliśmy przyglądać się kenijskim wioskom... niestety, albo i stety... mieszkańcy tych wiosek nienawidzą być fotografowani, strasznie się burzą już na sam widok aparatu.
Dlatego, jeśli chcecie podziwiać prawdziwą kenijską wioskę lub miasto musicie to zobaczyć na własne oczy...

Rejs arabską łodzią Dhow do Parku Narodowego Kisite trwa około 1,5h.
...na pewnym etapie turystom zaczynają towarzyszyć... delfiny.






Park Narodowy Kisite słynie z trzeciej na świecie najpiękniejszej rafy koralowej.
Mieliśmy możliwość nurkowania na dwa sposoby... powierzchniowego i głębinowego. Jak kto lubi i jak kto czuje się w wodzie. Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie nie czuć gruntu pod nogami jest też alternatywa - pływa się wtedy specjalną, małą łódką i obserwuje rafę przez specjalną lunetę.





Jedną z cech Oceanu Indyjskiego są pływy. Dzięki nim co jakiś czas pojawiają się wspaniałe mielizny... 
Mieliśmy przyjemność trafić akurat na moment, kiedy taka mielizna się wytworzyła, mogliśmy zejść z łodzi, popływać, porobić zdjęcia... Woda w Oceanie Indyjskim ma 38,4 promila zasolenia... uwierzcie, czułam się jakbym pływała w pływaczkach, woda sama wynosi.

Średnia temperatura podczas mojego pobytu w Kenii to 35 stopni! (W GRUDNIU!!!)
Nawet nie pokazujcie się tam bez filtra 50.
Na jakikolwiek rejs weźcie ze sobą nakrycie głowy, koszulkę z krótkim rękawem, lub nawet 3/4 - bawełnianą, przewiewną i lekką i upewnijcie się, że macie przy sobie wystarczającą ilość wody pitnej.

Ja wzięłam ze sobą koszulkę polskiej i stosunkowo młodej marki Offender. (Wiecie, że uwielbiam koszulki polskich projektantów! Miałam też ze sobą swoją ukochaną od Paprocki i Brzozowski.).
Sprawdziła się świetnie ! Chociaż nie wiem ile potrwa aż spiorę z niej słony smak! ;))))))
Inne, cudowne rzeczy marki Offender znajdziecie TU !!






Po cudownych chwilach spędzonych na błękitnej lagunie, popłynęliśmy na wyspę Wasini na obiad...





Do wyboru mieliśmy: rybę, kurczaka, danie wegetariańskie i kraba. Widzicie co wybrałam ! Nie żałowałam ani minuty. Chociaż śmiechu przy stole było co nie miara, bo kraba trzeba było rozłupać... a żeby go rozłupać trzeba było uderzyć go specjalnym drewnianym ,,młotkiem". Wyobraźcie sobie mnie, atakującą leżącego na talerzu kraba... ;)




Zostawiam Was jeszcze z kilkoma zdjęciami wyspy...








W trakcie powrotu z Wasini już bardziej oswoiłam się z łódką, swobodnie po niej chodziłam i jak widzicie - nawet wskoczyłam na dziób.


HAKUNA MATATA !

3 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...