środa, 20 czerwca 2012

Zauroczenia (nie)czereśniowe.

Też zauważyliście, że ostatnio naszą niechęć do ludzi powoduje nadmierna ilość innych ludzi wokół niej? 
Czyjaś łatwość nawiązywania kontaktów odpycha nas od takiej osoby. To, że człowiek lubi sobie utrudniać życie to nic nowego.  Że woli być jedyny niż jeden z wielu to też od dawna wiadomo.Chodzi mi raczej o potępianie nawiązywania krótkotrwałych kontaktów pomiędzy ludźmi, z którymi nawet nie mamy do czynienia. W języku romantyków coś podobnego do zauroczenia.

A wszystko wzięło się stąd,że dzisiaj zapytałam Hani:
-Dlaczego nie mogę jej znieść?
-Ja też, nie. Za szybko zmienia swoje obiekty uczuć.

No tak... prawda. Ale czy my ją w ogóle znamy? 
Przyczyn takiego zachowania może być naprawdę wiele.
Np. Złamane serce i próba odegrania się za to na innych niewinnych.
Poszukiwania odpowiedniej osoby.
Strach przed zaangażowaniem i obstawanie przy wielu powierzchownych znajomościach.
Zawsze pozostaje też ludzka głupota.

Tylko po co się nad tym głowić. 
Tutaj nie chodzi o jakieś lekko obyczajowe cechy czyjegoś charakteru, które potępiamy poprzez pryzmat osobistych moralnych zasad. 
Czasami winimy ludzi za ich najzwyklejszą szybkość w zauroczeniu się i wyolbrzymianie sytuacji do poziomu miłości. Ale nie robimy tego bezpodstawnie! Bronimy ,,miłości'' przed kulturą masowych zauroczeń. - Przynajmniej niektórzy.
Czyżby przemawiała przez nas zazdrość zrodzona gdzieś na pokładach samotności? 
Użyłam ,," bo nie chce definiować miłości, przypisywać jej do czegokolwiek czy określać, nie mam w sobie tyle odwagi.
Myśleliście kiedyś o tym? Jakie są powody najzwyklejszego, ludzkiego nielubienia się?
Bo masowo-miłosna kultura może być jednym z nich.


Korzystając z okazji utworzenia postu o zauroczeniu, opowiem Wam o moim ostatnim: CZEREŚNIE. 
Wyciągnęłam stary dobry przepis z magazynu In Style na konfiturę czereśniową z kolorowym pieprzem. Ostrzegam, że ten przetwór nie ma za wiele wspólnego z babcinymi dżemami. ;)

Jeśli macie 1,5 kg czereśni to potrzebujecie:
2 cytryny
2 stołowe łyżki kolorowego pieprzu (w oryginale był czerwony pieprz z racji poziomu zaopatrzenia pobliskich sklepów dodałam kolorowy)
1,5 paczki Dżemix`u 
445g cukru
Słoiki - nie piszę ile, ani jakie bo to zależy od ich większości i kształtu.

Czereśnie myjemy, osuszamy, drylujemy. Wrzucamy do dużego garnka.
Wciskamy sok z cytryny.
Zasypujemy Dżemixem i cukrem i dobrze mieszamy.
Zagotowujemy.
Dodajemy pieprz i gotujemy jeszcze przez 5 min.

Po czym przelewamy do słoików, napełnione i zakręcone stawiamy do góry dnem aż do wystygnięcia.






Łatwizna, nie?;>
I zauroczenia i konfitura.
XOXO

4 komentarze:

  1. mjiojeiushadiuajkuuujdkdjaujdasdasda

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie pół kilo cukru?! Ło cie piernika O_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak inaczej 1,5 kg czereśni miałoby nabrać konsystencji dżemu?;>

      Usuń
  3. Zastanawiałem się co mi nie styka w tekście i po paru dniach na to wpadłem. ;-) Myślę, że negatywna ocena puszczalstwa (żeby nie użyć staroświeckiego słowa - rozwiązłość) wynika nie tylko osobistych zasad moralnych, ale z pewnych społecznie przyjętych, motywowanych religijnie, obyczajowo, a nawet praktycznie. Nie ma więc w tym nic dziwnego. Za to dobrze chyba przed potępieniem przypomnieć sobie co ktoś powiedział o słomce w oku bliźniego i belce we własnym.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...