Kiedy nadchodzi wiosna i czas wygonić zimowego, kanapowego lenia często okazuje się, że gruntownych porządków wymaga nie tylko nasz dom, ale także my same. Oczywiście, że ja też przepadam za tym infantylnym siedzeniem pod kocem i piciem gorącej czekolady, ale po kilku miesiącach takie hibernacji, okazuje się, że nawet moja psychika ucierpiała. Ten post zainteresuje te z Was, a może i tych z Was, którzy jeszcze nie rozstali się z uczuciem ociężałości i ospałości.
Na wiosnę staram się zamieniać w moim jadłospisie rozgrzewające produkty, na lżejsze i takie, które oczyszczają organizm. W tym wypadku nie ma nic lepszego niż cytrusy! Grejpfruty to cudowne i wciąż niedoceniane w Polsce owoce. Są niskokaloryczne, oczyszczają organizm i są absolutnymi wrogami cellulitu. Jeśli nie lubicie ich smaku samego w sobie, mogą być dodatkiem do koktajli zrobionych pół na pół z pomarańczą z dodatkiem marchewki i imbiru.
Wodę z cytryną pijam często. Połówkę cytryny wkrapiam do 1,5 l butelki wody mineralnej i popijam cały dzień. Poza tym, że jest to bardzo zdrowe rozwiązanie, to jest to także alternatywa dla tych, którym ,,nie smakuje" woda w swoim naturalnym smaku. Pamiętajcie, że wody smakowe może i są zdrowsze od słodzonych soków, ale to nadal dodatkowe kalorie w Waszej diecie i sztuczne dodatki. Często słyszy się też o metodzie picia soku z cytryną z wrzątkiem - nie wypowiem się, jeszcze nie próbowałam.
Odkrycie sezonu! Zielony jęczmień - czyli sproszkowane pędy młodego jęczmienia. Dostępne w aptekach, w sprzedaży internetowej, pod dwoma postaciami - w kapsułkach i w proszku. Stwierdziłam, że w proszku na pewno będzie lepiej przyswajalny, przecież otoczka kapsułki to już jakiś sztuczny dodatek. Codziennie rano, zanim cokolwiek zjem, wsypuję do szklanki jedną miarkę (około jednej czubatej łyżeczki) i zalewam wodą mineralną. Po kilku dniach można się przyzwyczaić do specyficznego, ale mało wyczuwalnego smaku tego cuda. Ja właśnie skończyłam pierwsze opakowanie (ponad miesiąc stosowania!), mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zauważyłam poprawę przemiany materii i samopoczucia. Cóż Wam mogę powiedzieć... powrót do natury jak najbardziej się opłacił! Oczywiście, że możecie potraktować ten proszek jako dodatek do koktajli, soków czy jogurtów, ale myślę, że każdy taki manewr osłabi jego przyswajalność.
Zielona herbata to już nie jest żadne odkrycie... mogę ją nazwać swoją ,,przyjaciółką od lat". Staram się, żeby zawsze była liściasta, bez żadnych dodatków, uwielbiam posmak goryczki. Potrafię wypić do pięciu kubków dziennie, podobno jedną porcję liści można właśnie tyle razy zalewać. Dla tych, którzy dopiero się z nią ,,zaprzyjaźniają" polecam wersję z dodatkiem maliny, opuncji albo jaśminu. Zielona herbata ma działanie oczyszczające i podobno pobudzające - to pierwsze zauważam jak najbardziej - drugiego wcale, ale co tu dużo mówić, ja należę do tych osób, którzy zasypiają po wypiciu kawy.
Teraz coś dla duszy, co zadba o to, aby nasz pokój wypełnił się orzeźwiającym, owocowym zapachem. Yankee Candle jako pierwszą w tym roku wypuściło kolekcję zapachów, które miały nawiązywać do natury. Wśród nich znajdziecie zapach o nazwie ,,cassis", nie chodzi tu jednak o francuski likier, a o czarną porzeczkę. Nie myślcie, że jest to lekki, słodkawy zapach, porzeczkowego dżemu! Jest jak już wyżej napisałam jest on bardzo rześki, ale przy tym naprawdę intensywny.
Po raz kolejny cytrusy! ...jednak tym razem w troszkę innej formie. Mianowicie siła trawy cytrynowej, zamknięta w kosmetykach, wyprodukowanych przez Uzdrowisko Rabka. Nie pierwszy raz, miałam do czynienie z kosmetykami tej firmy, natomiast jeśli chodzi o ciało seria Lemon Grass, póki co pozostanie moją ulubioną. W opisie znajdziemy, że ma ona za zadanie podołać dwóm największym kompleksom, z którymi musimy zmierzyć się po zimie! Ma pokonać cellulit i wyszczuplić. Przetestowałam...
Masło do ciała, wykonane oczywiście na bazie Rabczańskiej Solanki Jodowo-Bromowej z dodatkiem m.in. oleju z avocado, oliwy z oliwek czy oleju ze słodkich migdałów... Taka mieszanka działa na skórę jak nawilżająca bomba! Podołała nawet moim przesuszonym łydkom i łokciom. Zawiera specjalny kompleks wyszczuplający, który ma za zadanie redukować tkankę tłuszczową... co Wam mam powiedzieć, to nie jest tak, że posmarujecie się wieczorem balsamem, a rano zmieścicie się z spodnie o rozmiar mniejsze. Natomiast to masło do ciała, jest świetnym dowodem na to, że systematyczne nawilżanie, natłuszczanie i pielęgnacja skóry kosmetykami o odpowiednim składzie może wpłynąć na to jak bardzo cellulit jest widoczny. W połączeniu z systematycznymi masażami danej partii ciała, wygładza go, przez co staje się on mniej widoczny.
Masło mi osobiście przypomina swoją konsystencją mus cytrynowy, tak też pachnie - lekko i świeżo. Idealny do stosowania rano jak i wieczorem - nie pozostawia tłustych śladów na ubraniach, idealnie się wchłania.
Peeling cukrowo-solny, naprawdę miło mnie zaskoczył i zdecydowanie wygrał z poprzednim, który miałam przyjemność testować. Jego największy plus ? Nie jest ,,tępy", ma konsystencję żelu, który świetnie się rozprowadza i pozwala na rozprowadzenie małej ilości na całe ciało, dzięki czemu jest też bardziej wydajny. Również zawiera on kompleks wyszczuplający, pozyskiwany z dębu paragwajskiego i kawy arabskiej. Przeznaczony jest głównie do takich partii ciała jak brzuch, czy uda, ale tak świetnie złuszcza martwy naskórek i poprawia krążenie, że używam go na całe ciało. Pachnie dokładnie tak samo jak masło do ciała z tej serii. Jeśli chcecie wzmocnić działanie peelingu proponuję zaopatrzyć się w rękawicę lub szczotkę do masażu, za pomocą której będziecie mogły wykonywać pod prysznicem masaż najmniej lubianych partii swojego ciała. Jeżeli będziecie robić to systematycznie bardzo szybko zobaczycie, że kosmetyki wyszczuplające to nie jest mit, tylko nazwa jest myląca. Sądzę, że spokojnie można by je nazwać ,,wspomagającymi wyszczuplanie i redukcję cellulitu".
Odpowiedni peeling, dobry, nawilżający balsam, rękawica lub szczotka do masażu i SYSTEMATYCZNOŚĆ, to jednak wciąż nie wszystko czego potrzebujecie, aby poczuć się świetnie na wiosnę.
Jeżeli powyższe wskazówki będą dodatkiem do zdrowej diety i regularnej aktywności fizycznej, do lata poczujecie się jak nowo narodzone.
Co jeszcze może Wam w tym pomóc:
Wciąż Ci mnie mało?
Zapraszam na moje kanały social media.
S N A P C H A T : oligatorkaaa
XOXO
Uwielbiam cytrusy tak samo soki czy koktajle ;)
OdpowiedzUsuńWody smakowe wcale nie są zdrowe, zawierają tylko aromaty i nic poza tym. Tak więc Twój sposób na "wodę cytrynową" jest super ;) Pozdrówka hotelvarsavia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNieźle... Najpierw woda z cytrusami, a później wciąganie nosem chemii ze świeczki zapachowej. Samo zdrowie! :-/
OdpowiedzUsuń