Pierwszy post o makijażu spotkał się z bardzo pozytywnymi komentarzami. Jeszcze przed moim wylotem do Oslo, obiecałam Wam, że pokażę jak przygotować ,,blogerski makijaż" który na portalach plotkarskich spotkał się z wieloma kontrowersyjnymi komentarzami. Blogerki zostały posądzone o operacje plastyczne i diety zmieniające rysy twarzy... wszystko to sprawka rozświetlacza, brązera i dobrej konturówki do ust. Ulubione produkty Maffashion czy Jemerced zaczęły znikać ze sklepowych półek w zastraszającym tempie... Oto moje odpowiedniki.
Po pierwsze musimy uzyskać efekt idealnej cery. Jako pierwszą nakładam bazę pod makijaż marki Inglot (superwydajna!). Mieszam swój ulubiony podkład Clinique Even Better nr 05 z kremem nawilżająco-koloryzującym Olay z przeznaczeniem do jasnej karnacji, aby uzyskać bardziej naturalny efekt i uniknąć uczucia maski.
Pod oczy nakładam swój ostatni kosmetykowy hit - korektor Marc Jacobs, mój kolor to 2 Wake-Up Call. Rewelacyjnie kryje i rozświetla. Na początku bałam się o to, że szybko się skończy... a okazał się naprawdę wydajny.
Wszystko przyklepuję niezmiennie ulubionym transparentnym pudrem Chanel 20 Clair - Transculent 1.
Następnie przechodzimy do konturowania twarzy. Mistrzem w tym nie jestem, wszystko robię na oko i na wyczucie, ale dzięki temu moja twarz wygląda bardziej naturalnie, a nie jak ,,doklejona".
Na środek czoła, nos, w kąciki oczu, nad górną wargę i pod dolną, a także na kości policzkowe nakładam rozświetlacz. W mojej kosmetyczce tę funkcję spełnia cień marki Sephora nr Satin Corset no 68. Musicie uważać, bo jest bardzo cienka granica między rozświetleniem, a świeceniem się. Najlepiej zrobić to za pomocą grubego pędzla i lepiej nałożyć mniej i poprawić, niż za dużo i zmywać cały dotychczas wykonany makijaż.
Tym samym pędzlem nakładam też brązer - u mnie brązowy cień :) i róż marki IsaDora. Kiedy wszystko wymiesza się na pędzlu nie musimy już tyle czasu poświęcać na rozcieranie wszystkich warstw bo kolory połączą się ze sobą naturalnie.
Robimy tzw. ,,rybkę" i POD kości policzkowe nakładamy brązer. Nakładamy go także na boki nosa, na czoło przy linii włosów i na linię żuchwy. Delikatną warstwę, chyba, że chcecie wyglądać jak umorusane węglem na Halloween. Tym samym cieniem potraktowałam też delikatnie brwi. Następnie uśmiechamy się same do siebie i nakładamy róż NA policzki.
Następnie przechodzimy do makijażu oczu... na całą powiekę nakładamy cień w kolorze nude. Może być bardziej brązowy, złocisty - w zależności od Waszej karnacji. Ja aktualnie ubóstwiam ten z prawego dolnego kącika palety Dior Golden Shock. Maluję dosyć grubą kreskę, wystająca za zewnętrzny kącik oka. Używam do tego eyelinera w kremie Make Up For Ever, o którym już Wam pisałam. Wykańczam tuszem Bourjois Twist Up The Volume 2w1.
Jako pierwszy na usta nakładamy jakikolwiek balsam nawilżający. Skąd ten pomysł, żeby rozświetlacz nakładać nad górną wargę i pod dolną? Aby optycznie powiększyć usta. Co jeszcze możecie zrobić? Kiedy będziecie nakładać konturówkę, delikatnie (!!) dosłownie milimetr wyjedźcie nad i pod usta. Moja ulubiona to konturówka z Sephory nr 06 Rosewood. Dopasowałam też od razu błyszczyk, który na ustach zasycha jak sławny koncentrat marki Bella, przez co utrzymuje się dużo dłużej...
I oto efekt końcowy...
A Wy jakie stosujecie triki makijażowe ?
Wciąż Ci mnie mało?
Zapraszam na moje kanały social media.
S N A P C H A T : oligatorkaaa
XOXO
Jessica <3
OdpowiedzUsuńOlka ty nie potrzebujesz makijażu,bez niego wyglądasz równie pięknie *.*
A z porad na pewno skorzystam :*